Kiedy w Polsce dekadę temu pojawił się boom na tzw. Escape Roomy, od razu się im poddałem. Ceniłem tę angażującą rozrywkę tak bardzo, że w 2016 roku samemu otworzyłem „Dom zagadek”. Szał niestety przycichł, chociaż nawet teraz znajdziemy sporo amatorów zabawy tego typu. I siłą rzeczy, widząc ich duży sukces, część wydawnictw zdecydowało się wejść w temat, tworząc edycje papierowe. Poszło dość szybko, a my doczekaliśmy się kilku pozycji, które naprawdę angażują całe grupy znajomych i rodzin. Samemu mierzyłem się nawet w sześcioosobowej potyczce, gdzie szukaliśmy skarbów rodem z Goonies. Nie wiem, ile gier tego rodzaju się sprzedaje na co dzień, ale widząc sukces tych od Foxgames, można powiedzieć, że… całkiem dużo.
Samemu posiadam 11 kolejnych wydań, poczynając od „Zamku Draculi”, kończąc na „Misji w Tokio”. Warto przy tym od razu odnotować, że Foxgames wydaje także Kryminalne Zagadki, które również są grą karcianą. To dalsza dawka zabawy i już na początku zapewniam – zabawy długiej. Jeśli spojrzycie, co prawda na opakowanie, zobaczycie, że standardowa rozgrywka powinna trwać do godziny. Biorąc przy tym pod uwagę długie debaty z drużyną, czas ten może się wydłużyć nawet 3-krotnie. I szczerze mówiąc, nigdy nawet nie miałem do siebie większego żalu, że „nie uciekam z pokoju w ciągu regulaminowego czasu gry”. Tu drzwi się raczej nie zatrzasną, a końcowo chodzi o dobrą zabawę. Oczywiście nie chciałbym ujmować wyzwaniom, które sobie postawicie. Dobrze mieć zegar lub klepsydrę, bo ostatecznie często stymuluje to nas do większego wysiłku umysłowego. Hercules Poirot na pewno nie czekałby całej godziny, nie mówiąc o dwóch czy trzech.
Foxgames i gry karciane
Nie będę Wam mówił, które wydanie jest najlepsze, aczkolwiek dobrze jest odnotować co najmniej o ich typach. Bo klasyczna ucieczka czy rozwiązanie zagadki to jedno, ale Foxgames zrobiło dla nas znacznie więcej. Przykładowo „Skarb Czarnobrodego” skonstruowano tak, by można było rywalizować w drużynach. W praktyce oznacza to dodatkową nutkę negatywnej interakcji, bowiem zagadki rozwiązywać musicie szybciej i lepiej. Na ten moment jest to wszak rodzynek w takiej kolekcji i trudno powiedzieć, czy będzie on do ciasta dodawany nadal.
Na przeciwległym końcu znaleźć się powinien „Escape Room w Krainie Czarów”, który jest najbardziej nietypową grą z całej tej kolekcji (naszym zdaniem, rzecz jasna). W tym przypadku logika i wykluczanie rozwiązań, zastąpione zostały przez spostrzegawczość, zmysł przestrzenny. Osobiście [Radek] uznałbym tę grę za najtrudniejszą z serii, ale być może jest ona po prostu przeciwieństwem mojej specjalności, jeśli w ogóle można tak powiedzieć.
Siłą rzeczy potem przechodzimy do dedukcji, logiki. Mam tu na myśli takie gry jak „Zamek Draculi” (raczej najłatwiejszy), „Atak na Londyn” czy „Zagadkę Sfinksa”. Wszystkie historie mocno się od siebie różnią i ciężko jest wypracować sobie taki schemat działań, jak w klasycznym, fizycznym Escape Roomie. Dzięki temu rozgrywka nie staje się nudna, a do gier chętnie się wraca. Pamiętajcie przy tym, że wszystkie edycje są jednorazowe i po każdym przejściu dobrze je odsprzedać czy podarować znajomym. Niski koszt (ok. 30-40 zł) w porównaniu do dawki emocji jest tu właściwie jak jeden uśmiech w kierunku McDonalda.
Escape Room The Game od Trefl
Zanim przejdziemy dalej, warto byście mieli świadomość, że opisane tutaj tytuły są jedynie kroplą w całym morzu. Podczas robienia badań do tego artykułu, szybko zrozumiałem, że mimo sporej wiedzy, nadal brakuje mi ogrania w dziesiątkach tytułów. Zresztą „The Game” od Trefla jest tego przykładem. W Polsce wydanie nie zyskało popularności, ale za granicami, szczególnie we Francji czy Niemczech, znajdziecie kontynuacje, które są wcale nie gorsze. My natomiast na start otrzymaliśmy trzy scenariusze – Wirus, Ucieczka z więzienia i Alarm bombowy. W tym wydaniu fascynuje nie tylko różnorodny poziom zabawy, ale też zastosowany tutaj Chrono Dekoder. Zdjęcie zobaczycie obok, ja natomiast dodam, że jest to mechanizm, który nie tylko odlicza pozostały nam czas (tak w odniesieniu do gier Foxgames), ale też zastosował system wymienialnych kluczy, które musimy ostatecznie zdobyć, by rozwiązać zagadkę.
Cała gra przewidziana jest dla 3-5 graczy i oceniana jest na łatwą. Dwa pierwsze scenariusze mają oznaczenie zaledwie 2 z 5 gwiazdek. Dla mnie wcale tak łatwe nie były, ale to wcale niekoniecznie dobrze świadczy o mnie. Bez względu jednak na szybko upływający czas i pot na czole, świetnie bawiłem się, otwierając kolejne koperty i szukając rozwiązania ukrytego w walizce. W Holandii w 2016 roku grę wybrano jako tę najlepszą. Zwolennicy Escape Roomów – tego sensu stricte – powinni być zadowoleni, zwłaszcza, że za rogiem czekają dodatki (już bez Chrono Dekodera) czy właśnie kolejne części, w tym ta o Titanicu, do której jeszcze nie dotarłem.
Portal Games ze swoim Detektywem
Trochę wahałem się, czy podrzucić Wam najpierw „Kroniki Zbrodni” od Lucky Duck, ale ponieważ samemu czekam jeszcze na zebranie drużyny do wydania 1400, przeskoczę od razu do Detektywa. Trudno powiedzieć, że jest to taki prawdziwy Escape Room, ale ostatecznie gra logiczna w tym wydaniu wzbudziła we mnie na tyle potężny zachwyt, że nie mógłbym jej ominąć tak po prostu. Gra Ignacego Trzewiczka (tak, tak, tak, Polak!) wciągnęła nas w czasie pandemii tak mocno, że z chorym na COVID przyjacielem graliśmy przez Skype przy użyciu projektora. To wszystko potęgowało zresztą wrażenie tajemniczych zagadek, przez które musieliśmy tu wspólnie przejść.
W Detektywie rzeczywiście wcielaliśmy się w rolę funkcjonariuszy, którzy za wszelką cenę chcą rozwiązać zagadkę lub zapobiec śmierci kolejnych ofiar. To gra, w której każda decyzja wiąże się z konsekwencją i wszelkie błędy mogą doprowadzić do sytuacji, w której po prostu nie damy rady. Z drugiej strony jest to też pozycja, w której nie ma złotego środka. Żadna z kart nie powie nam dokładnie „on zabił, aresztuj go”. Prowadzi to do sytuacji, w której rozmowa o decyzji staje się niezwykle trudna, nawet jeśli odpowiednio podzielimy się rolami, wybierzemy skrybę czy lidera.
Żebyście mieli pogląd na to, jak wielki sukces osiągnęła gra, warto zwrócić uwagę na kontynuacje. Jest 1. sezon, ale też „Zbrodnie L.A” czy „Drugie Dno”. Są również „Oficerowie z Pazurem”, ale pozwólcie, że akurat tę pozycję pozwolę sobie przemilczeć. Jest nawet rozgrywka darmowa, którą poznacie za pośrednictwem dedykowanej strony internetowej. Bo, mój drogi czytelniku, Detektyw to też strona niezbędna do gry i dziesiątki podpowiedzi, które można wywnioskować z prawdziwych archiwów o współczesnym świecie.
Escape room w grach planszowych
Pozycje wyżej, co już zaznaczyłem, są wyłącznie częścią całej zabawy. To składowa większych wydatków, ale dla fana tego typu łamigłówek, na pewno są to środki warte zabezpieczenia. Zagrać możecie dla przykładu w „Exit. Gra Tajemnic. Chata w lesie” czy „Pokój 25: Escape Room”. W sieci swojego czasu promowano także teczki z wyzwaniami, które sprzedawano w małych nakładach od osób, które dopiero chciały wkroczyć na rynek. Posiadam taką kopię (znajdziecie zresztą zdjęcie obok), ale wielokrotnie czytałem tu o poważnych poślizgach i zarzutach pod kątem autorów, dlatego same nazwy odłożymy gdzieś na bok. Przypadku Exit i Pokoju 25 nie dotarłem jeszcze do proponowanych zmagań i wolę więcej tym samym o wyzwaniach nie mówić (PS. Jest wydanie Exit nawiązujące do… Śródziemia. Tak tylko puszczam oko). Bez wątpienia są to jednak pozycje, do których na pewnym etapie usiądę, samemu czy w grupie. Pamiętajcie też, że powstało kilka propozycji dla dzieci (np. od EPEE), więc drogi rodzicu, jeśli to czytasz – warto sprawdzić, zwłaszcza ze względu na przystępne ceny.
Ogólnie motyw Escape Roomów w grach planszowych czy karcianych to fajny wątek uzupełniający. To bardziej wymagające rozwiązanie, niż klasyczna gra imprezowa (Dixit, Tajniacy, Time, Założysz się?) i tym samym nie każdemu się spodoba. Dla mnie osobiście są to pozycje, które dobrze sprawdzą się jako wyzwanie, integracja. Dobrze jest być tu wypoczętym, a rozgrywkę prowadzić przy szklance wody, ale właśnie takiego typu zabawa czasem się nam przydaje. Naturalnie, cały pomysł ma zasadniczą wadę i jest to brak fizyczności pomieszczenia, w którym ktoś nas zamknie. Pomaga tu nam jednak np. Chrono Dekoder, liczne koperty, skrzynie i każdy fizyczny element, z którym poczujemy się bardziej jak detektyw czy uwięziony. Nie jest to jednak to samo i dobrze jest sobie ten punkt uświadomić zaraz na starcie. To wersja ekonomiczna, która tak jak w domu, dobrze się sprawdzi na urlopie. Ostatecznie karty zajmują tyle miejsca, co nasz smartfon.
Nie lubię gier które nie są regrywalne. Grałem w kilka gier z tej serii ale nawet przy przegranej znałem każdą odpowiedź co uniemożliwiało mi dalszą zabawę. Raczej bym się skłaniał ku wersji elektronicznej tej gry aniezeli planszowej.