Zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego gry oparte na twórczości Lovecrafta są tak popularne i ciągle pojawiają się nowe? Kto dziś nie kojarzy Wielkich Przedwiecznych i macek? No właśnie – macka, to jest ta część ciała, która najbardziej wryła się do naszej podświadomości i kojarzy się z Mistrzem z Providence. Widzisz mackę, myślisz Lovecraft i to jest już element kultury.
Gry planszowe i karciane oparte na Mitologii Lovecrafta przyciągają nie tylko fanów literackiego wzorca (tych oczywiście przede wszystkim) – tutaj właśnie macka spełnia swoją funkcję – kojarzy się z czymś niezwykłym, oślizgłym, więc nieprzyjemnym w odbiorze, często strasznym. Z czymś, czego nie chcielibyśmy spotkać na spacerze w parku, na placu zabaw, czy na ulicy wielkiego miasta (zwłaszcza wieczorem…), a co często czai się również w takich miejscach…
Nieopisana groza, którą znamy z opowiadań Lovecrafta, niesamowicie na nas oddziałuje, z jednej strony wzbudza strach, ale kiedy już wkroczymy na odpowiednią ścieżkę, nie ma odwrotu… Osoby, które posiadły wiedzę o pradawnych bytach, czających się w mroku, nie powrócą już do dawnej kondycji psychicznej. Szaleństwo wlewa się bowiem do umysłów ludzi świadomych otaczającej rzeczywistości. Mechanizm ten widoczny jest w grach z mackami, dla których twórczość Lovecrafta była inspiracją – postępujące szaleństwo, to jest coś, co nie daje nam spać, coś co sprawia, że odczuwamy ten dreszczyk emocji, kiedy sięgamy po te produkty…Boisz się? Nieeee, macki są fajne. Ok, gry z mackami mogą być na poważnie, ale też nie brakuje wśród nich produktów z przymrużeniem oka, a nawet bardzo zabawnych. Czy Cthulhu może być słodki? No pewnie! Ale o tym za chwilę.
To najpierw na mroczno
Na pierwszy ogień pójdą gry, których tematyka jest mroczna, a groza sączy się z pudełka. Mechanizm postępującego szaleństwa, tak dobrze znany z tekstów Lovecrafta, jest w nich zaimplementowany często w bardzo ciekawy sposób. Nie znajdziecie tutaj skończonej listy produktów, bo nie ma takiej możliwości, będą subiektywne wybory. Zachęcam do dalszych poszukiwań.
Jedna z bardziej kultowych gier, o której trzeba wspomnieć to oczywiście Horror w Arkham - jeśli macie wolne popołudnie i duuuuży stół, to można po nią sięgnąć. Samo rozłożenie tej monumentalnej w swych rozmiarach produkcji, zajmuje sporo czasu. Jeśli lubicie gry kooperacyjne, to jest to pozycja dla Was. W trakcie rozgrywki gracze wspierają się, osiągając poszczególne cele – nie mogą dopuścić do tego, by do naszego świata przedostały się straszne stwory, których nie chcielibyśmy spotkać, oj nie… chcą one bowiem zapanować nad istnieniem ludzkim Świat już nigdy nie będzie taki sam… Musimy zatem zamykać i pieczętować bramy, z których te istoty chcą się wyłonić. Przemierzamy mroczne dzielnice Arkham jako dzielni śmiałkowie posiadający wiedzę na temat pradawnych bytów, a mieszkańcy miasta są nieświadomi grozy, jaka czai się za oknami ich domostw. Ale nie martwcie się, zawsze możecie trafić do odpowiedniej placówki, żeby odbyć rekonwalescencję i ukoić swoje nerwy. Nie na długo… Jeśli dodatki Wam nie straszne, to do Horroru wyszedł ich już niezły stosik. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Macki w akcji
Jeśli lubicie rzucać kostkami, to Cthulhu. Death May Die jest właśnie dla Was – planszowy ekwiwalent gry akcji, w której rozgrywka jest dość wartka. W tej grze macki pojawiają się dość często jako symbole – no właśnie szaleństwa… Im więcej wiesz, tym gorzej dla Ciebie, stajesz się coraz bardziej szalony – punkty szaleństwa są progami doświadczenia. Ciekawe… bohater traci poczytalność, ale rozwija dzięki temu swoje umiejętności w toku rozgrywki. Mamy możliwość wyboru spośród puli interesujących bohaterów, posiadających swoje umiejętności (jedna unikalna i zestaw pozostałych, które czasem się powtarzają u innych postaci). Jeśli wyrzucimy macki na kosteczkach, to tracimy punkty poczytalności, ale percepcja rzeczywistości się rozszerza – widzimy i czujemy więcej, jesteśmy bardziej potężni – strzeżcie się, o potworne istoty! Niestety, gdy dojdziemy do końca toru naszej poczytalności, odporność pęka jak balonik i okazuje się, że jesteśmy zwykłymi śmiertelnikami. Do tego ślepo podążającymi za Przedwiecznymi. W trakcie rozgrywki możecie przeżyć ciekawe przygody, wspierać się wzajemnie w poszukiwaniu Wielkich Przedwiecznych, toczyć z nimi zaciętą walkę, a także przeciwstawiać się ich kultystom i sługusom. Wszystko to w trakcie podróży po świecie ukazanym na pięknie wykonanych kaflach poszczególnych lokacji.
Nyarlathotep by się uśmiał
Dla osób ceniących sobie poczucie humoru – sięgnijcie po Cthulhu Światy, grę karcianą wykorzystującą mechanikę budowania talii. Szczególnie polecam fanom negatywnej interakcji w grach. Nie martwcie się, nie jest to gra, która niszczy małżeństwa. Chociaż nigdy pewności nie ma. Utrzymana została w humorystycznym klimacie, z wyjętymi wprost z komiksów podobiznami bohaterów, artefaktów, ale również ciekawych lokacji, które znacie z opowiadań Lovecrafta. Nie straszny Ci Necronomicon, czy tajemnicze katakumby? Przybywaj i ciesz się rozgrywką, w której stracisz troszkę punktów zdrowia psychicznego. Tworzymy talię kart, dzięki którym zadajemy obrażenia przeciwnikom – ale są to kultyści innych Przedwiecznych, więc nie mamy litości. Ciekawe lokacje (czyli karty), które wystawiamy na stole, mogą nas przed naszymi przeciwnikami ochronić – tak łatwo swoich punktów poczytalności nie oddamy. O nie!
Shub Niggurath jest słodki!
W której grze możemy znaleźć Słodkich Przedwiecznych? Tak tak, poszliśmy też w tę stronę… Wielcy Przedwieczni jako słodkie istotki, którym przewodniczy sam Cthulhu, bawiący się w swojej małej piaskownicy! (pradawnej i strasznej wyspie R’lyeh). Jeśli chcecie to zobaczyć, wystarczy sięgnąć po Gwiazdy są w porządku. Wcielamy się tam w rolę kultystów, którzy za wszelką cenę chcą sprowadzić na Ziemię swoich ukochanych, jakże milutkich, Wielkich Przedwiecznych. Oczywiście nie wiedzą, na co się piszą… biedaczki. Myślą, że Wielcy będą im za to wdzięczni. No coż... Jak twierdzą sami twórcy, sługa najwierniejszy z wiernych otrzyma wspaniałe dary, o których mu się nie śniło…raczej zostanie po prostu śniadankiem. Dla fanów gier logicznych, przy okazji wersja humorystyczna – układamy planszę składającą się z 25 kafelków, które symbolizują rozgwieżdżone niebo. W trakcie rozgrywki staramy się manewrować kafelkami tak, aby ułożyć odpowiednie konstelacje zamieszczone na dostępnych kartach, a gdy gwiazdy będą w porządku, Wielcy Przedwieczni powrócą!
Cthulhu jest wielki - dosłownie
Każdy znajdzie coś dla siebie – jeśli lubisz ciężkie (dosłownie) gry strategiczne, do tego asymetryczne, warto zaprzyjaźnić się z kimś, kto posiada kopię gry Cthuluh Wars (gra twórcy legendarnego Zewu Cthulhu RPG, Sandiego Petersena). Ale pamiętaj, nie wynoś jej z domu! Trochę jej szkoda. W tej naprawdę monumentalnej grze przewodzisz kultem jednego z Wielkich Przedwiecznych. Ich niesamowicie piękne podobizny – figurki, też się pojawiają. Możesz próbować zdobyć kontrolę nad światem, oczywiście próbując osłabić inne kulty. Posiadając swoje unikalne zdolności, staramy się zdobyć wszystkie dostępne księgi zaklęć – sprawi to, że stajemy się jeszcze potężniejsi, bo zyskujemy ciekawe ulepszenia, które zmieniają właściwości jednostek. Zbliża nas to również do zwycięstwa. Każdy z graczy musi wykorzystywać inne zasady w rozgrywce, przyporządkowane do poszczególnych bohaterów. Aby zwyciężyć, gracze starają się zgromadzić wystarczająca liczbę punktów. Zbieramy je na początku każdej tury, za posiadanych kultystów oraz otwarte i kontrolowane bramy.
Gra doczekała się wielu dodatków, ale podstawowe frakcje należą do czterech znanych kultów. Najsilniejsze potwory służą Cthulhu, trudno je jednak przywołać do boju. Kult Shubnigurata może wystawić wiele bardzo przeciętnych potworów - ale też mogą nas przestraszyć. Yogsothot posiada liczne umiejętności specjalne, a potwory, które mu towarzyszą, potrafią latać, czyli przemieszczają się o dwa pola. Gracz może też rzucać rozmaite zaklęcia. Wreszcie Hastur jest najmniej bojową frakcją, która jednak łatwo kontroluje największe obszary za pomocą legionu nierozumnych istot.
W utrzymywaniu kultystów i kontrolowaniu bram gracze oczywiście starają sobie przeszkadzać, co robią przyzywając mniejsze i większe sługi, a nawet samych Wielkich Przedwiecznych. To właśnie figury stworów i kultystów są największym atutem tej gry. Są dość przerażające, ale jak już się z nimi oswoisz, to będziesz chciał zdominować za ich pomocą świat – przynajmniej ten na tekturowej planszy.
Naszą powieść możemy snuć w nieskończoność, zachęcam do odnalezienia ulubionej gry nawiązującej do Mitologii Lovecrafta – jak widać, dla każdego coś miłego. Od wielkiej grozy do słodkiej macki, która nie jest już taka przerażająca.