Cześć!
Poniżej moja opinia na temat Diuna: Imperium - Powstanie.
Uwagi:
Jest to moja prywatna opinia i jest subiektywna.
To moja pierwsza "Diuna". Przymierzałem się do starszej wersji, ale
kiedy dowiedziałem się, że LDG wydaje nową edycję, postanowiłem poczekać. Nie
będzie więc porównań do pierwotnej wersji. Graję w Diunę solo z prozaicznego
powodu — nie mam z kim (jeszcze) grać. :) No to lecimy.
Krótki opis:
Celem gry
jest zdobycie jak największej liczby punktów zwycięstwa na pustynnej planecie. W tym celu wysyłamy swoich
agentów na odpowiednie pola, które przynoszą nam korzyści. Agentami zarządzamy za
pomocą kart, które zdobywamy z rynku i systematycznie budujemy swoją talię.
Mamy tutaj więc połączenie worker placement oraz deck building.
Punkty możemy zdobywać również na drodze militarnej, angażując się w konflikty,
lub knując sieć intryg. Często dane pola są ze sobą powiązane i tworzą synergie
z naszymi kartami. Mnogość dostępnych ścieżek sprawia, że nie możemy podążać
wszystkimi dostępnymi drogami na raz, więc musimy realizować naszą taktykę.
Aby wejść na jakieś pole, często musimy spełnić konkretne warunki i mieć własne
„plany w planach”. Połączenie dwóch mechanik, dodanie toru wpływów u danych
frakcji oraz konfliktów daje pole do móżdżenia.
Wykonanie:
Zacznę
standardowo od komponentów.
Szata graficzna prezentuje się okazale, wpisuje się w klimat filmowej scenerii.
Widać, że gra wizualnie korzysta z popularności filmu. Nie jest to wada.
Po otwarciu pudełka jest trochę gorzej. Nie chodzi o komponenty, ale o zapach.
Nie wiem, czy to mój egzemplarz, ale otwierając pudło, poczułem zapach kantorka
wuefisty i miałem podejrzenie, że jakiś czerwi zdechł. Grę zamówiłem w
przedsprzedaży, więc możliwe, że nie zdążyła „wywietrzeć” na półce. Po kilku
rozgrywkach problem zapachu naturalnie się rozwiązał.
Do wyboru
mamy albo drewniane meeple, albo plastikowe figurki czerwi. Te drugie... cóż,
są wątpliwej urody i trochę nawiązują do fallicznych motywów w kulturze. Proszą
się o pomalowanie.
Kolejnym
mankamentem jest plansza.
Trzeba uważać przy rozkładaniu, aby wierzchnia warstwa nie odklejała się od
podkładu. Lepiej zachować ostrożność. Sama plansza jest dwustronna. Jedna
strona odpowiada za grę od 1 do 4 osób, natomiast druga za rozgrywki dla 6
osób. Sprawne oko na tej drugiej stronie wypatrzy literówkę: zamiast „uzyskaj
poparcie” jest „uzyskaj poparacie”.
Niby drobiazg, ale według mnie nie powinno się to zdarzyć.
Oprócz tego
znajdziemy karty, kolejne karty oraz więcej kart. Wykonane są poprawnie, ale
lepiej zainwestować w koszulki, aby zachować ich trwałość. Grafiki na kartach
są trafione w punkt i nawiązują do filmowego klimatu. Proporcje obrazu do
opisów kart są odpowiednie, symbole są dobrze widoczne. Nie mam uwag. Karty
bohaterów również są dobrej jakości. Plusem jest skrót tury na awersie kart
bohaterów; niewykorzystane postaci mogą służyć za ściągawkę.
Całość
uzupełniają drewniane znaczniki i meeple, mini dodatek - moduł KHOAM, talie
Hagalów do trybu solo oraz talię do rozgrywek dla 6 osób.
Instrukcja
jest napisana przejrzyście, pokazano przykłady rozpatrywania. Dla mnie plusem
jest osobna mini instrukcja dla trybu solo. Nie miałem większych problemów, by
zacząć przygodę w świecie fallusowatych czerwi.
Komponenty i
wykonanie: 4/5 pkt.
ROZGRYWKA
SOLO
W rozgrywce
solo mierzymy się z dwoma botami, które mają symulować drugiego i trzeciego
gracza. Do wyboru mamy kilku przeciwników o różnym poziomie trudności i
złożoności. Potyczkę możemy zaplanować na kilku poziomach trudności, a jeśli
mamy ochotę, możemy ją sobie dodatkowo utrudnić o kilka wariantów. Regrywalność
jest więc spora.
Mnogość kart oraz możliwość budowania różnych talii, pójścia w stronę
konfliktów, intryg, czy zabiegania o łaski imperatora lub wielkich rodów
sprawiają, że każda rozgrywka będzie inna.
Same boty są
proste w obsłudze. Karty są łatwe do weryfikacji, a jeśli chcemy, możemy
korzystać z aplikacji na telefonie. Sama talia Hagalów bardziej skupia się na
przeszkadzaniu graczowi. Po kilku rozgrywkach wiemy, co z grubsza nasze boty
robią, możemy przewidzieć i uprzedzić ich działania, choć ich
nieprzewidywalność potrafi utrudnić życie. Talia botów powinna zawierać więcej
kart, aby urozmaicić rozgrywki oraz być nieco bardziej zróżnicowana, żeby
troszkę „wyjść” z tej pustyni. Rozgrywki są ciekawe i wymagają planowania oraz
umiejętnego zarządzania talią.
Liczba trybów solo oraz przeciwników jest dobrze zbilansowana, nie czuję ani
przesytu, ani niedoboru.
Gra solo
moim zdaniem kładzie zbyt duży nacisk na konflikty. Nie wygrałem ani jednej
rozgrywki, odpuszczając starcia. Mnożnik x2 za użycie czerwi potrafi wypracować
dobrą kombinację punktową w końcowej fazie gry, czasem warto zbierać większe
siły na konflikty III poziomu. Sama talia bota jest skonstruowana bardziej na
drogę militarną.
Rozumiem jednak to podejście, ponieważ w książkowym świecie na Diunie również
toczyły się walki. Podczas rozgrywki nie mam wrażenia, że walczę sam z sobą.
Podsumowanie:
Diuna:
Imperium - Powstanie
to dobry tytuł również dla jednego gracza. Delikatnie przyczepiam się do
wykonania, ale przyznam się, że jestem dość pedantyczny.
Jest jednak akceptowalne w stosunku do ceny. Delikatnie brakuje mi
zróżnicowania w talii bota, ale podejrzewam, że „żywi” gracze również są
ukierunkowani na konflikty.
Rozgrywka jest satysfakcjonująca i przyjemna.
Ocena: 5+/6
Polecam.
- Dobrze rozbudowany tryb solo
- Zbalansowana rozgrywka
- Mnogość rozwiązań.
- Małe mankamenty w wykonaniu
Mnie tryb solo, jak również rozgrywka dla dwóch graczy plus bot jako trzeci gracz nie przypadła zbytnio do gustu. Trochę szkoda, że w takiej grze nie przemyślano zwykłego trybu 1 vs 1. Osobiście, kiedy nie mam z kim grać, wolę sięgnąć po cyfrową wersję Diuny Imperium na Steam.