O CO CHODZI? JAK NIE WIADOMO O CO CHODZI TO CHODZI O ZŁOTO!
Wyeksploatowane przez krasnoludy tereny są od dawna
opuszczone. Nie ma już złota. Wraz z odwrotem cywilizacji na ziemiach zalęgły
się orki, trolle oraz gobliny. Grupa awanturników postanowiła przeszukać
wykrasnoludzone ziemie w nadziei na odnalezienie nieodkrytej żyły złota w dawno
zabitych dechami kopalniach. Podczas swojej wędrówki natrafiły na opuszczoną
twierdzę, tytułowe Runedar.
Szczęście jak to szczęście, potrafi być zawiłe. Krasnoludy znalazły co chciały,
ale wzbudziły ciekawość całej hordy zielonych stworów. Nie pozostaje nic innego
jak….ucieczka ze skarbem.
Twierdza: Oblężenie Runedar to kooperacyjna gra od 1-4
graczy. Wcielamy się wwspomniane krasnoludy, do wyboru mamy dwie panie (bez
brody) oraz dwóch panów (prawilnie brodaci).
Każdy z uczestników dostaje 12 kart, którymi zarządza podczas gry. Naszym celem
jest wykopanie tunelu aby zająć z góry upatrzone pozycję, oczywiście z jak
największą ilością złota.
Z zaciekawieniem usiadłem do tytuły, który opracował Reiner
Knizia, znany głównie z przemyślanych karcianek. Lubię gry, w których maczał
palce ponieważ dodaje mały element losowości. Knizia na planszy? Trzeba
spróbować!
WYKONANIE
Bardzo ciekawym i udanym zabiegiem jest uczynienie z pudełka części gry. W
pudełku otrzymujemy również tekturowe elementy twierdzy, które za pomocą
dwustronnej taśmy (dołączonej) budujemy swoją pudełkową twierdzę. Przyznam, że
to fajna zabawa, gdzie młodzi gracze mogą się wykazać swoimi zdolnościami
manualnymi. Sama twierdza stanowi główny element rozgrywki. Przeciwnicy
pojawiają się z każdej strony, nie tylko wchodzą na plansze. Kiedy karta
przeciwników każe skoczyć im na mury to faktycznie wskakują na mur. Ataki
dystansowe wykonujemy z podwyższenia muru. Kiedy musimy usuwać kamienne bloki,
fizycznie je usuwamy. Dzięki wykorzystaniu trzeciego wymiaru immersja do gry
znacznie rośnie. Oprócz samej twierdzy w pudełku znajdziemy zasoby. Lubię gry,
w których dba się o detale. Złoto przypomina złoto, drewno jest w kształcie
patyków, a sztabki żelaza (drewniane) wyglądają jak powinny. Całość psują
tekturowe standy bohaterów oraz przeciwników. Rozumiem, że wersja z figurkami
znacznie podrożałaby tytuł. Szkoda że wydawca nie przewidział upgrade packa do
wersji figurkowej. O ile prezentacja kart jest klarowna, wizualnie miłe dla oka
to same standy zielonego plugastwa czy krasnoludów lekko trącą myszką. Skoro o
pudełku mowa to posiadacze Kalaxa (są tacy?) będą zawiedzeni. Nie pasuje ze
względu na wymiar.
PRZEBIEG ROZGRYWKI
Jest Reiner Knizia są również karty. Każdy z graczy dostaje
12 kart startowych.
-10 kart akcji (ruch, kopanie, walka, zbieranie zasobów, ostrzał z dystansu).
Każda karta zawiera po kilka symboli danej akcji i od nas zależy, co chcemy
zrobić.
-2 karty przeciwnika – po jej dociągnięciu odkrywamy talie przeciwników i
postępujemy zgodnie z grafiką.
Tasujemy wszystkie 12 kart z których dwie odkładamy zakryte na bok. Z 10 kart
tworzymy dwa równe stosy. Każdy ze stosów to nasza kolejka. Jeżeli natrafimy na
karty przeciwników to w pierwszej kolejności należy je rozpatrzyć. Po
wyczerpaniu dwóch naszych kolejek (10 kart) tasujemy ponownie naszych 12 kart (10 które
zagraliśmy + 2 które odłożyliśmy) i znów odkładamy dwie zakryte i rozgrywamy
naszą kolejkę. W ten sposób do gry wstępuje element losowości. Może odrzucimy
kartę przeciwnika, a może kartę, na której nam zależy?
Swoją talię możemy uzupełniać o karty ekwipunku. Są to ulepszone wersje
podstawowych akcji.
Po opłaceniu ich kosztu możemy pobrać tę kartę, ale musimy odrzucić jedną kartę
startową (oprócz kart przeciwników) aby suma kart wynosiła cały czas 12. Robimy
się coraz potężniejsi, ale przeciwnicy również. Z czasem do pomocy wrogom
przybędą wieże oblężnicze, które podsyłają nam trolle albo katapulty, które
blokują rynek. Dodatkowo im głębiej kopiemy to z pewnością natrafimy na
złośliwe Gobliny, które trzeba pokonać/przekupić, aby opuściły kopalnie.
Sama walka odbywa się za pomocą rzutów kostek – znowu
losowość. Za każdą ikonę walki rzucamy jedną kostką. Swoje szanse zwiększamy
poprzez multiplikowanie akcji ataku. Aby wykonać atak dystansowy musimy wejść
na podwyższenie muru i dodatkowo wyrzucić symbol kuszy.
Trudne do osiągnięcia, ale bardzo skuteczne.
Do dyspozycji mamy jeszcze 5 kart najemników, z których możemy skorzystać raz
na grę, po opłaceniu ich wysokiego kosztu. Bardzo pomagają w rozgrywce, ale są
drogie w zakupie.
Wybór należy do nas.
WRAŻENIA
Gra dobrze się skaluje. Nasza siła rośnie adekwatnie do talii kart
przeciwników. Nie ma efektu kuli śnieżnej, czujemy wręcz, że napór wroga rośnie
i walczymy z czasem, aby wykopać sobie drogę do ucieczki. Musimy ściśle
współpracować i w zależności od sytuacji dzielić zadania między sobą.
Trzeba pogodzić walkę (przeciwnicy, którzy dotrą na środek planszy rabują nam
złoto), wraz z kopaniem, bo sposobów na porażkę jest jednak więcej niż na
zwycięstwo. Gra ma syndrom gracza Alfa, który ma plan na zwycięstwo. Każda
armia ma wszak generała. Alternatywą są wspólne narady nad stołem. Alfa więc do
okiełznania.
OKIEM EKSPERTA
Ponieważ ten tytuł wpisuje się w kategorię gier „Family Friendly” poprosiłem o
głos młodszych recenzentów:
Lena – 9 lat
Uważam że świetnym pomysłem w tej grze jest granie w pudełku. Wolałabym żeby figurki były z plastiku a nie z tektury. Zasoby są ładnie wykonane, a szczególnie złoto. Lubię gry w których się współpracuje a nie rywalizuje. To nie łatwe być zgraną drużyną ale to dobrze że coś psuje ci plany, a nie wszystko wychodzi za pierwszym razem. Moim zdaniem to fajna gra dla całej rodziny. Gra sprawiła mi wielką frajdę i zdarzało się że coś psuło nam plany.
Igor – 11 lat
To jest mój typ gry. Uwielbiam gry typu walki. Najlepsze jest
to, że można atakować wręcz lub z dystansu ( kuszą ) . Dobrym pomysłem jest że trzeba
razem współpracować. Gra robi się coraz trudniejsza wraz z postępem czasu. Jedyne
co bym zmienił w estetyce to wykonanie postaci.
PODSUMOWANIE
Naszym zdaniem jest to udany tytuł, ze specyficzną kreską
grafika. Ze względu na losowość w postaci dociągu kart czy rzutów kostkami
odradzamy ten tytuł osobą, które lubią wszystko przeliczyć i zaplanować na dwa
ruchu do przodu. Rozgrywka może trwać faktycznie 90 minut, więc pudełkowy czas
nie kłamie. Ze względu na wykorzystanie pudełka z grą jako podstawowego
elementu warto mieć w swojej kolekcji. Szkoda, że pudełko ma specyficzne wymiary. Młodsi członkowie rodziny stwierdziły,
że ta gra ma zostać w naszej kolekcji.
KOSTKOWA OCENA
4+/6
- Użycie pudełka z grą
- dynamika rozgrywki
- proste zasady
- wykonanie (oprócz standów postaci)
- Standy postaci
- losowość (wada dla niektórych)
- długi czas rozgrywki
- nietypowy wymiar pudełka